Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /wp-content/themes/vienna/header.php:2) in /wp-content/themes/vienna/inc/functions/scripts.php on line 66
Witajcie! Wiadomość o dzisiejszej jeździe poszła na fejsie, trochę do Radia Ziemi Wieluńskiej i nieustannie do wiadomości wszystkich, do których dało się dotrzeć. Skromnie, bo 30-osobową ekipą zebraliśmy się przed Starostwem. Dzisiaj kończymy sezon letni, otwieramy zimowy i obchodzimy pierwsze urodziny Rowerowego Wielunia.
Dzisiaj trasę podstanowił wytyczyć Tomasz, zwany Wołoszańskim. Niby na 75km przez Parzymiechy, Szachownicę i Węże, ale co z tego wyjdzie, to zobaczymy. To jest jego pierwszy raz. Początki ambitne, zjazd z głównej trasy na jakieś przeory i w ogóle. Jedziemy. Tyły już syczą. Ale skoro koło się kręci, znaczy, że jechać się da.
Minęliśmy Strugi a dalej asfaltem w stronę Łaszewa. Wieś tańczy i śpiewa, śmieci też wywozi, a potem się dziwi, że mandat im grozi. Tu jest jak widać górka buraczana. Same buraki i wieśniaki swego dobytku się wyzbywają, miejsce zgłoszone na policję i mamy nadzieję, że takie k.wy (krzewy) będą sowicie nagrodzone i wyrwane.
Dalej sobie pojechaliśmy na wąwóz Królowej Bony. Zjazd dość trudny i najlepsi w grupie na pełnej k.rulewnie mieli problem z utrzymaniem konia.
A dalej na skrót przez wodę abo strumyk, bo Spychała Wołoszańska chciała piaskami, co wiązałoby się z dwudniową wycieczką.
Podobno jechali z nami mężczyźni, co widać na zdjęciu, chociaż w tle widać bardziej sklep, który mieliśmy zdobyć jako pierwszy postój na trasie. Okazało się, że tu dopiero można zrobić zakupy w marcu, bo sklep od 1 października do 1 marca jest zamknięty. No żendada.
Wracając do naszego szlaku wytyczonego przez najwyższego: nie poszło. To znaczy poszło, bo nie jechało. Skrótem, ale szło i nawet było jakieś zadowolenie. Początkiem był najazd na krula, który temat chciał skrócić.
Ale sam wystrzelił do przodu, bo ślad w lesie zgubiwszy trzeba odnaleźć. Porzuciwszy rower i pobiegniwszy w stronę śladu zobaczywszy, że Spychawszy ślad wytyczywszy jak totalny amator, więc wróciwszy do grupy i pokazawszy zdjęcie dalszej rajzy i stwierdziwszy, że Tomawszy jest amatorszczy, wróciliwszczy na prawidłową drogę.
Minąwszy miejscowość pojechaliśmy w stronę prawdziwego spoczynku. Mało tego: pod wiatr.
Zajeżdżamy i dwie niespodzianki: nie dość, że zamknięte, to sklep ODZIEŹOWY.
Trzeba bylo w takim razie dopełzać z Parzymiech na Lipie, gdzie skręciliśmy na Rozalin ze śpiewem na ustach. Dalej na Szachownicę. Otwarta. w końcu.
Główna sala, brakuje tylko pary młodej.
Tędy za gówniarza kiedyś szło się po bułki.
Jest i nasz przyjaciel Gacek. Andżej Gacek.
Widzieliście kiedyś nietoperza na ziemi? I to żywego? A w koszulce rowerowego? A proszę.
Pierdu pierdu ale czas wrócić do grupy. Remont jaskini oceniamy naprawdę wysoko. Chłopaki ze śląska zrobili mega dobrą robotę.
Z Szachownicy niebieskim szlakiem ruszyliśmy w stronę Drabów. Co prawda słabo było widać jednego pana od samego początku, ale obiecał niespodziankę na zakończenie/rozpoczęcie sezonu. Chodzi o Krzysia Hajzgubę.
Krzysiu tak popierdzielił trasy, że w domu zorientował się, że brakło mu niecałe 3km do setki. A my w międzyczasie na Żmije.
Słuchajcie! Góra Zelce jest tak wygolona, jak niejedno bikini. Coś niesamowitego. W końcu!
Jaskinia Stalagmitowa nawet jest zauważalna, bo wreszcie na polanie.
Ale dziś nie ma czasu na eksplorację, więc mocny zjazd w stronę Bobrownik i to jest właśnie to, co lubimy.
Z Bobrownik na Przywóz to już teleportacja, a tam jak się okazuje: nowe kontakty. Ciekawe, czy się odezwą 🙂
Po miłych chwilach czas na jeszcze milsze chwile. A dla nas miłe chwile to podjazdy. Golgota.
Golgotę połknęliśmy nawet nie zastanawiając się, że jest jakiś podjazd. Po Bieszczadach jeszcze zostało.
Nawet na prostej niektórzy po traktorze przejechali.
Drugi traktór już się zmierził i zjechał na bok, no bo jak ktoś widzi takich wariatów, to zamyka zwierzęta, chowa córki i zakopuje swoje oszczędności w pośpiechu.
Niestety znowu się udało i dzięki za pokonanie swoich słabości i czego tam sobie pokonacie 🙂